Wałęsacze znów w akcji. Krótkiej, ale zawsze coś. Mąż pojechał kilkanaście kilometrów dalej w ynteresach, a ja i syn (ma ferie) zalogowaliśmy się na cztery godziny w podkarpackim Jaśle :) Wałęsanie zaczęliśmy na Rynku, gdzie z kolumny czuwa nad jaślanami już od 1770 r. figura św. Jana Nepomucena. Jako, że ze świętymi mi nie po drodze, idziemy dalej...
Jasielski Rynek został zaplanowany w 1365r, kiedy Kazimierz Wielki nadał miastu prawa miejskie... Widzimy w tle Urząd Miasta...
...i Starostwo Powiatowe:
Obserwujemy bacznie mijających nas jaślan, szczególnie fajnie ubrane jaślanki ;)
Natrafiamy na fragment Murów Miejskich:
Dionformowałam się, że Jasło przed pierwszą wojną śwatową było uznawane, za jedno z najpiękniejszych miast Galicji. Dużo tu zabytkowych kamienic i willi. Moje oko zawiesza się na tych mniej zaopiekowanych:
Wstępujemy na kawkęherbatkęciastko do cukierni Keks na Rynku...
...w której trwa wystawa prac fotograficznych lokalnego artysty Tomasza Kasprzyka:
Następnie udajemy się na dalszy obchód tego uroczego miasta, w poszukiwaniu interesujących obiektów architekturowo/wszelakich. Szkoła Podstawowa nr 2:
Budynek byłego Polskiego Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół":
Interesujący model ławeczki na skwerku...
...imienia patrona Jasła, św. Antoniego Padewskiego, gdzie mamy możność przyjrzenia się z bliska jego figurce, która przetrwała w stanie nienaruszonym pożar miasta w 1944 roku. Jasło bardzo ucierpiało od zniszczeń wojennych.
Dowałęsaliśmy się wreszcie do Parku Miejskiego. Podziwiamy zabytkową Glorietkę:
Oddajemy cześć Tadeuszowi Kościuszce...
...i odpoczywamy w miłych okolicznościach przyrody. Zapraszam do odwiedzania Jasła i przyglądania się mu uważnie. Pokazałam tylko maaaleńki fragmencik jego uroczych zakątków, gdyż mój współwałęsacz zaczął marudzić o bolących nogach i musiałam przekierować jego uwagę na bardziej chłopięcą tematykę, czyli w tym wypadku na opowieści o Wiedźminie ;)
Strój wałęsacza ma być wygodny, dostosowany do panujących warunków pogodowych i nieabsorbujący. Tak, aby wałęsacz mógł się w zupełności poświęcić wałęsaniu a nie zamartwianiu, jak wygląda :)
A taką pierdółkę wałęsaczowa kupiła sobie w jasielskim Pepco:
Z Jasła wylogowliśmy się dokładnie w południe. Serdecznie pozdrawiam wszystkie znajome blogowe z podkarpacia! Pięknie tam u Was :) :) :)